Wyobraź sobie miejsce, w którym znają Cię jedynie z imienia i nazwiska na liście obecności… a witają jak bliskiego krewnego…
Wyobraź sobie dzień, w którym pogoda łagodnie kołysze kolejne godziny łaskawym ciepłem słońca, zielenią roślin, niezwykle intensywnym śpiewem ptaków…
Wyobraź sobie, że jesteś w tłumie, w którym nikt nie wydaje Ci się obcy a co więcej czujesz z innymi więź, choć w zasadzie nic o nich nie wiesz…
Wyobraź sobie stan, w którym niewyczuwalne są naturalne różnice języka, koloru skóry, wyznania… i dochodzi do Spotkań…
Wyobraź sobie miejsce, w którym pożegnanie Tego, który umarł przypomina Hymn Wdzięczności na cześć Życia, Relacji, Zaufania, Bliskości, Miłości…
Wyobraź sobie dzień, w którym Twoje oczy patrzą na historię pięknego, świętego Życia spoczywającego w prostej, drewnianej trumnie obsypanej płatkami róż, błogosławionej co chwilę prze kolejne Osoby wodą święconą, na czułe spojrzenia i gesty pożegnania….
Wyobraź sobie, że siedzisz na prostym krześle, zatopiony w milczeniu żegnasz Przyjaciela a parę metrów obok słyszysz jak tętni życie, śpiew, czasem śmiech, zwykła krzątanina…. i rozumiesz przez sekundę ten przedziwny mariaż życia i śmierci, czujesz, że wszystko jest na swoim miejscu…
Wyobraź sobie, że odczuwasz Kościół , który już zrozumiał centralną rolę Ubogich i się tego nie tylko nie boi, lecz potrafi czerpać…
Wyobraź sobie, że słyszysz w Kościele zdecydowany głos Diakona, który w poruszający sposób czyta Ewangeliczną historię Jezusa klęczącego i obmywającego uczniom nogi… tyle, że czyta opuszkami palców przesuwanymi po wypukłościach lekcjonarza w języku Braille’a…
Wyobraź sobie Drogi nasz Rodzicu Eucharystię, na której Twoje Dziecko idąc z długą świecą prowadzi Kapłana niosącego Chrystusa, by Go rozdać ludziom podczas Komunii…
Wyobraź też sobie Rodzicu taki Kościół, taką wspólnotę wiernych, w której śmiało prosisz, by wszyscy siedzący przed Tobą nie wstawali podczas Mszy, gdyż zasłaniają Twemu Dziecku widok ołtarza… i wszyscy to rozumieją….
Wyobraź sobie Przyjacielu, że doświadczasz wspólnoty z tymi, którzy jak Ty, wiele lat temu lub całkiem niedawno przyjęli zaproszenie do towarzyszenia Osobom Kruchym i wspólnego oswajania własnych kruchości…
Wyobraź sobie, że zanurzasz się cały w przesłaniu „Arki” i „Wiary i Światło”, gdyż to, co dookoła Ciebie jest tym duchem na wskroś przeniknięte…
Wyobraź sobie bycie z innymi, w którym słowa schodzą na plan dalszy, w którym wspólnotę odbierasz gestami, serdecznością… w którym Najważniejsze dzieje się Pomiędzy Słowami….
Dla mnie to nie wyobrażenie
To wspomnienie
16 maj 2019r.
Trosly-Breuil
Pożegnanie naszego Jeana
Jean,
dojrzałość i prostota tego dnia
są dla mnie
odzwierciedleniem Twego widzenia Wspólnoty i Kościoła
dziękuję za to, co zrobiłeś dla wszystkich Dominików świata
pilnuj nas, byśmy pokornie odkrywali nawzajem nasze dary
Asia
Ps.
W drogę do Trosly-Breuil wyruszyli: Mateusz, Lucynka, Marzenka, Agnieszka, ks. Wojtek, Mirek i Asia.
Przejechaliśmy 2312 kilometrów.
Cała nasza podróż trwała 42 godziny.
O pierwszej w nocy świętowaliśmy urodziny Mateusza, który przygotował pyszne smakołyki. To była bardzo miła chwila.
Mirek to Kierowca nad Kierowcami – spokojny, bezpieczny. Pokonał zmęczenie i jeszcze miał humor. Dzięki Ci.
Lucynka w Trosly spotkała wspólnotowych znajomych nawet sprzed kilkunastu lat – widać było, że to ogromna (!) radość.
Marzenka wypatrywała… aż wypatrzyła Wendy z Walii. Serdeczne od Niej pozdrowienia !
Agnieszka przypomniała nam miejsce, gdzie 2 lata temu spotkałyśmy Jeana. Dzięki temu jeszcze raz spojrzeliśmy na piękny domek z kolorowym napisem na drzwiach
wejściowych: J E A N
Ksiądz Wojtek bardzo dbał o naszego Jubilata Mateusza, z właściwym sobie polotem dzielił się Sobą. Z pewnością przybyło nam parę zmarszczek od śmiechu.
Wspólnie wzruszaliśmy się, dużo rozmawialiśmy, ale też milczeliśmy.
To był szczególny czas, w którym chwilami brakło przestrzeni w sercu by pomieścić wszystkie pojawiające się emocje i myśli.
Nad smutkiem górowała wdzięczność .
Dobrze było być tam razem.