Marsz do Aleppo dla przyszłości

Zespół Piosenki Naiwnej i przyjaciele „For Aleppo”


Relacja Arka i Marzeny z udziału w „Civil March for Aleppo” – z Berlina do Aleppo

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO W NASZYM PRZYPADKU? Kiedy moja żona zobaczyła przypadkiem na Facebooku wzmiankę o planowanym obywatelskim marszu pokoju do Aleppo – nie mieliśmy wątpliwości: idziemy! Co prawda mogliśmy pójść razem tylko na trzy dni – żona otrzymała 2 dni urlopu; nie to co ja, który przebywa od paru lat na emeryturze, więc jest, można rzec ,wolnym ptakiem. W ostatniej chwili dołączyła do nas córka. Spakowaliśmy śpiwory, samopompujące materace, trochę jedzenia i wyruszyliśmy w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia 2016r. spod berlińskiego Tempelhoffelde (tereny byłego lotniska) jako uczestnicy Civil March for Aleppo w kierunku Aleppo. Według szacunków szło nas ok. 300 osób. Głównie byli to: Polacy, Niemcy i… Syryjczycy. Dla wielu liczba ta była niemiłym zaskoczeniem (liczyli na udział kilku tysięcy osób); jak dla mnie był to proroczy znak! Pamiętacie tę historię ze ST z oddziałem żołnierzy Gedeona (ST Sdz 7)? Izraelici szykując się do wojny z przeważającymi siłami wroga proszą o pomoc swego Jahwe. Ku ich zaskoczeniu Bóg każe im zredukować swoje siły do… 300 żołnierzy. Czyni tak po to, by po zwycięstwie nie przypisali sobie sukcesu. Bóg każe pozostawić do walki tylko tych, co pijąc wodę ze strumienia potrafili jednocześnie rozglądać się wkoło! A więc nie tyle liczyła się liczba, ani żadne tam zaspokajanie własnych pragnień, co najważniejszymi cnotami po stronie człowieka stały się w tej walce: ufność i roztropność zarazem!

W IMIĘ CZEGO Civil March? Inicjatorka marszu Anna Alboth, Polka mieszkająca w Berlinie w manifeście zawartym na oficjalnej stronie Civil March for Aleppo http://civilmarch.org/pl/manifest/ pisze tak:

Nauczono nas braku sprzeciwu wobec wojny. Bierności. Ulegliśmy przekonaniu, że władzy, która pociąga za sznurki należy się bać i nie stawiać jej oporu.

Przyzwyczailiśmy się do bezpiecznego opowiadania się za „tymi dobrymi” i obwiniania „tych złych”, kiedy nic to nas nie kosztuje. Do dzielenia ludzi na lepszych i gorszych – tych, którzy mają prawo by spać spokojnie w swoich łóżkach i tych, którzy muszą je opuścić, uciekać, żeby ratować życie. Tłumaczono nam: „Tak to po prostu już jest, nic na to nie poradzisz”. Uwierzyliśmy.

Ale dłużej nie możemy udawać, że to wszystko prawda. Nie zgadzamy się na bierność. Jesteśmy gotowi by w końcu przełamać bezsilność.
Chcemy pójść i pomóc ludziom takim jak my, których jedyną winą jest to, że nie mieli szczęścia urodzić się w Berlinie, Londynie czy Paryżu. Nie będziemy dłużej tolerować oblężenia Aleppo. Cywile dla cywilów! Pójdziemy ramię w ramię z Berlina, przez Czechy, Austrię, Słowenię, Chorwację, Serbię, Macedonię, Grecję, Turcję do Aleppo.
To długa droga. Dokładnie tak długa jak ta, którą pokonują uchodźcy żeby ratować swoje życie. Teraz my chcemy ją pokonać, żeby uratować innych. Zrobimy to razem, w dużej, dużej grupie.

Jesteśmy tylko garstką zwykłych ludzi. Nie reprezentujemy żadnej konkretnej partii politycznej ani organizacji. Będziemy nieśli białe flagi, tak by cały świat odebrał naszą wiadomość: Już dosyć! Ta wojna musi się skończyć!”

W IMIĘ CZEGO POSZLIŚMY? Poszliśmy w poczuciu przełamania własnej bezsilności i obojętności. Chcieliśmy usłyszeć w trakcie marszu, wspólnych rozmów w drodze i na noclegach: czego my Europejczycy pragniemy wspólnie, jakiej zmiany możemy dokonać razem? Jakiej chcemy przyszłości dla Europy i świata? Nie poszliśmy tam jako przedstawiciele narodu, kościoła, ruchu, choć jesteśmy Polakami, praktykującymi katolikami, uczestnikami wspólnoty międzynarodowego ruchu „Wiara i Światło”. Wszelkie przynależności , przekonania, zostawiliśmy w domu! Bardziej liczy się w tej drodze drugi człowiek i moje z nim relacje; chciałem, idąc w tym marszu, dźwigać przez trzy dni to przesłanie. Chciałbym zapewnić, że w tym marszu jest miejsce także dla wszystkich katolików! Trzeba jedynie być gotowym do przyjęcia czyjejś odmienności i nie czynienia z tego głównej osi rozmowy. Tak, w tym marszu idzie spora rzesza lewicowców, miłośników jogi, w tym aktywiści na rzecz walki o prawa człowieka etc. To wspaniała okazja by zobaczyć, że wrażliwość tych ludzi, niezgoda na niesprawiedliwość w świecie jest wystarczającą płaszczyzną do szukania porozumienia, by spojrzeć we wspólnym kierunku: jakiego świata chcemy?

JAKI JEST DUCH MARSZU? Spodobał się nam od samego początku nieautorytarny duch tego marszu. Duch bezbronności, poszanowania każdej osoby, co budzi skojarzenia z osobą Gandhiego. Gwarantem tego ducha Civil March stała się dla mnie idąca w marszu …rodzina Albothów: Anna, jej mąż Tom, ich małoletnie dzieci, jej mama i brat na wózku inwalidzkim. Jeśli oni potrafili oddać w ręce marszu wszystko co mieli najcenniejsze: swoje prace, czas i najbliższych, to czym są nasze dylematy?

Przejawem tego ducha bezbronności były dwa wydarzenia. Oto pierwszego wieczoru na sali gimnastycznej, gdzie planowano pierwszy nocleg doszło do burzliwej momentami konfrontacji-rozmowy ze znaczną grupą Syryjczyków/ok.15 osób/ uczestniczących w tym marszu. Reprezentowali oni zwolenników syryjskiej rewolucji, przeciwników reżimu Assada na dowód czego w trakcie pierwszego dnia marszu nieśli flagę symbolizującą ich rewolucyjne działania. Spór toczył się wokół tego czy marsz ma być reprezentowany jedynie przez białą flagę czy też dwie flagi. Syryjczycy ci uważali za stosowne, by wszyscy uczestnicy marszu jasno potępili reżim Assada. Odniosłem wrażenie, że grupa ta gotowa jest przejąć stery marszu i poprowadzić go pod swoim sztandarem. Organizatorzy stworzyli ramy rozmowy, w której był czas na to , by cierpliwie wysłuchać ich historii. Uczestnicy marszu wykazali dużą dozę wyrozumiałości i współczucia wobec dramatu Syryjczyków. Na sali było też paru Syryjczyków, którzy nie identyfikowali się z rewolucją… Kiedy rankiem wyszło na jaw, że Syryjczykom spod znaku rewolucji przyświecają ukryte cele i próbowali na arabskich stronach ukazywać materiały z marszu w sposób, który przeinaczał ducha manifestu marszu , organizatorzy marszu ogłosili, że idziemy dalej bez żadnej flagi. Wówczas grupa Syryjczyków identyfikująca się z przeciwnikami reżimu Assada uznała, że to w takim razie nie ich marsz i rozstała się w pokoju z resztą uczestników… Odetchnęliśmy, bo duch walki „przeciw komukolwiek” był obcy dla większości uczestników marszu .

Duch tego marszu jest otwarty do granic niepewności.

Oto trzeciego dnia byłem świadkiem takiego oto zdarzenia. Wyobraźcie sobie, że idzie z wami w marszu człowiek, który ma ukryte intencje. Nie wiedząc o tym otwieracie się przed nim w rozmowie. Po czym dowiedzieliście się, że wykorzystał on nagrany materiał na swoim kanale blogerskim YT w kontekście dalekim od waszych oczekiwań. Co byście zrobili? Powiedzielibyście mu co o tym myślicie? – tak też się stało! Dalibyście mu do zrozumienia, że jest osobą niemile widzianą? – tak się już nie stało! Uczestnicy marszu przystali na to, że ten „nieczysty” bloger nie okazując żadnej skruchy postanowił iść dalej w marszu… Niektórzy uczestnicy marszu wierzą, że może „się nawróci”. Duch Gandhiego zwyciężył!

NA CO NIE JEST JESZCZE ZA PÓŻNO? Tempo marszu wynosi ok. 20km dziennie co czyni realnym dotarcie do celu po około trzech miesiącach. Trasę marszu możesz śledzić na oficjalnej stronie Civil March for Aleppo: https://twitter.com/Aleppomarch/. Można dołączyć na dowolnym odcinku trasy marszu i podobnie odłączyć się na obszarze czy to Niemiec /do początku stycznia 2017/, czy dalej : Czech, Austrii, Słowenii, Chorwacji, Serbii, Macedonii, Grecji, Turcji aż do Aleppo. Koszty podróży i swojego wyżywienia każdy uczestnik ponosi sam. Nawet kilka dni uczestnictwa w marszu stanowi legitymizację idei i stanowi gwarancję powodzenia. Można też udzielić wsparcia finansowego poprzez oficjalną stronę marszu.

Autor: Arek Więcko

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.