Listopadowy list od Jeana Vaniera

Poniżej list o Jeana Vaniera do wspólnot Wiary i Światła. 

List od Jeana

Już jesteśmy w połowie listopada, a jeszcze nie dostaliście mojego jesiennego listu. Trochę późno, ale oto jest.

Po pobycie w  „Peace” pod koniec lipca postanowiłem odpocząć w klasztorze Orval, gdzie od blisko trzydziestu lat spędzam wakacje. Dużo spacerowałem po lesie upajając się spokojem bliskością Jezusa obecnego w mojej codziennej modlitwie. Jest to dla mnie wspaniałą duchową pożywką. Co roku obserwję gromady jaskółek  krążące z niezwykłą prędkością ponad brzozami  i robiącymi to tak sprytnie, że nigdy się nie zderzą. Wielką radość sprawiła mi obserwacja krążących nad wodą ptaków opadających nisko, jakby dla ochłody i znów unoszących się. Byłoby cudownie, gdyby ludzie mogli  w ten sposób cieszyć się wolnością nie wchodząc sobie w drogę.

Po pobycie w Orval spędziłem trochę czasu ze wspólnotą Taize, założonej 75 lat temu przez Rogera Schutz.  To wspaniała ekumeniczna wspólnota , w której Protestanci I Katolicy razem  mieszkają i modlą się. Ciągle zapraszają ludzi z całego świata, z różnych kościołów i wyznań. Podczas mojego pobytu wypoczywały tam 3000 młodych ludzi, którzy podczas tygodniowego pobytu modlili się trzy razy dziennie przez godzinę wielbiąc Pana zarówno śpiewem jak i w ciszy. Zawsze wzruszam się widząc młodych ludzi siedzących na posadzce kościoła w otoczeniu mnichów w białych habitach.

Te jaskółki cieszą się wolnością, a ich lot jest pieśnią radości.

Niezwykłym przeżyciem było oglądanie ich podczas cichej adoracji. Było tam wiele osób ze Skandynawii i innych europejskich krajów.  Spotkałem Olgę i Miszę ze wspólnoty Wiara i Światło w Moskwie. Po powrocie do Trosly początkiem września pojechałem na rekolekcję, które prowadziliśmy razem z Laurencem Freemanem. Laurence jest zakonnikiem z klasztoru Benedyktynów, założycielem międzynarodowej wspólnoty Christian Meditation (Chrześcijańska Medytacja) zrzeszającej mężczyzn i kobiety z całego świata pragnących wspólnie przeżywać medytację chrześcijańską.  Codziennie mieliśmy trzy półgodzinne sesje ciszy, wspólnie modląc się i medytując. Było tam około dwudziestu osób bliskich wspólnocie L’Arche (Arka) i dwadzieścia osób reprezentujących wspólnotę chrześcijańskiej medytacji.  Te półgodzinne sesje były dla nas błogosławieństwem. W tym czasie Bóg działał w najgłębszych zakamarkach naszych serc , a my pozwalaliśmy, aby Jego obecność wnikała w naszą świadomość. Przypominają mi się słowa Etty Hillesum, którymi nieraz się z wami dzieliłem: „wewnątrz mnie jest bardzo głęboka studnia, a w studni jest Bóg. Czasami łatwo mogę do Niego dotrzeć. Ale często kamienie i gruz zatykają studnię i Bóg jest pogrzebany. Wtedy ja muszę pozwolić Mu ujrzeć światło” Celem medytacji jest pokonanie i usunięcie gruzu, brudu, własnej pychy i  pragnienia wielkości tak, aby w pełni zjednoczyć się z Bogiem, mieszkać w Nim jak powiedziała Etty Hillesum,  pozostać w ciszy w ramionach Boga.

Obecnie we Francji po atakach terrorystycznych powstało wielkie  niezrozumienie w kwestii Islamu. To oczywiste, że strach, który pojawił się we Francji i innych krajach jest tym, czego terroryści pragną najbardziej.  Wiele osób utożsamia obawę przed terroryzmem z Islamem, nie zdając sobie sprawy, że przemoc ma swoje korzenie w polityce. Poruszyły mnie słowa Antoine Leiris, które opublikował na swoim profilu facebookowym po tym, gdy jego żona zginęła w zamachu „nie nienawidzę was, nie zrobię wam prezentu z mojej nienawiści. Wiem, że oczekujecie nienawiści, ale odpowiadając na nienawiść gniewem byłoby poddaniem się temu samemu, co was doprowadziło tam, gdzie teraz jesteście. Chcecie, żebym się bał, dlatego patrzę na moich współobywateli z niedowierzaniem poświęcając swoją wolność za bezpieczeństwo.

Jak stworzyć poczucie braterstwa? Jak budować mosty, a nie mury?

Co zrobić, tu we Francji, aby stworzyć braterstwo między muzułmanami i resztą społeczeństwa? Nie jest to łatwe w sytuacji, gdy strach, złość i nienawiść są niemal namacalne. Jak otwierać się na drugiego człowieka, tak bardzo różniącego się od nas. Jak w wielu innych krajach muzułmanie trzymają się razem i trudno znaleźć jakąkolwiek okazję do bezpośredniego kontaktu. Musimy spotykać się, aby odkryć, że wszyscy jesteśmy ludźmi, każdy z nas ma serce, rodzinę, dzieci,  cierpienia i trudności. Jak zatem budować braterstwo ? Jak stawiać mosty, a nie mury?  

Na świecie zapanuje pokój, jeżeli uznamy, że każdy człowiek jest moim bratem lub siostrą.

Właśnie skończyłem czytać wzruszającą książkę „Our tears are the same color” („Nasze łzy są tego samego koloru”)będącą historią dwóch kobiet – jedna jest izraelską Żydówką, której syn zginął z rąk Palestyńczyka, druga palestyńską Muzułmanką, której syna zabili izraelscy żołnierze.  Wspólne cierpienie rodzi relację przekraczającą wrogość, odwet, nienawiść. Powoli kobiety zostają przyjaciółkami, niemal siostrami.

Anna Shearer wydała wspaniałą książkę o mojej siostrze Therese. Anna zebrała ponad pięćdziesiąt świadectw od ludzi, którzy znali Therese z jej działalności w Arce, opieki paliatywnej i działalności ekumenicznej – trzech obszarów, którym Therese poświęciła życie.  Gdy byłem małym chłopcem, ja i mój brat Bernard trochę baliśmy się jej. Therese była osobą niezwykle skromną, ale kryła w sobie ogromne pokłady dobroci i troski o innych, zwłaszcza najbiedniejszych. Na dziś ta wspaniała książka jest dostępna tylko w języku angielskim.

Kolejna książka napisana przez Kathryn Spink ukaże się w listopadzie. Będzie to opowieść o Claire de Miribel.  Therese jako  osoba niezwykła i zawsze poważna była przeciwieństwem Claire, która była prawdziwym wulkanem radości, śmiechu, radości. Nabyła tych niezwykłych umiejętności będąc międzynarodowym koordynatorem L’Larche w latach 1984-1993. Przez 36 lat mieszkała w L’Arche, nazwanej Massabielle, gdzie zaprzyjaźniła się z Edytą i Alfredą, dwiema upośledzonymi kobietami, które wzięła do swojego domu. Życie Claire jest  niezwykłym przykładem.

Chciałbym wam wszystkim życzyć pokoju, bo wszyscy mamy do spełnienia misję radości.  Codziennie odkrywam wrażliwość ludzi upośledzonych, zauważam, że są oni źródłem życia i prawdziwymi wysłannikami Boga.  To oni burzą mury wyrosłe wokół naszych serc, wzywają nas do prawdziwego człowieczeństwa. W naszym świecie pełnym podziałów niezaprzeczalną rolą L’Arche jest jednoczenie ludzi wokół  idei pokoju.
Dziękuję za życzenia urodzinowe. Z mojego punktu widzenia 88 lat to szmat czasu.

I jeszcze  dwa  wydarzenia,  które  nas poruszyły;
Po pierwsze: Ponad miesiąc temu huragan Matthew uderzył na Haiti i zniszczył południe kraju. Bardzo ucierpiała wioska Chantal, zniszczeniu uległy domy naszych wspólnot. Deszcz, deszcz, deszcz…  Skontaktowałem się z Jacqueline, koordynatorem naszej wspólnoty w Port-au-Prince  i dowiedziałem się, że droga do Chantal jest całkowicie nieprzejezdna. Ostatnio dowiedziałem się, że powoli dociera tam pomoc.
Po drugie: Mirna, jedna z naszych koordynatorek w Syrii, gdzie ma powierzoną misję utworzenia wspólnoty w Allepo jest bezpieczna mimo trwających bombardowań.

Módlmy się razem i pozostańmy jednością mimo niepokojów  w świecie.

Pozdrowienia dla wszystkich

Jean

Tłumaczyła Ola Raczek

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.